Wpisy archiwalne w kategorii

opisowo

Dystans całkowity:170.00 km (w terenie 38.00 km; 22.35%)
Czas w ruchu:10:00
Średnia prędkość:17.00 km/h
Maksymalna prędkość:68.00 km/h
Suma podjazdów:767 m
Suma kalorii:2427 kcal
Liczba aktywności:3
Średnio na aktywność:56.67 km i 3h 20m
Więcej statystyk

Rzeszów-Kielanówka-Wola zgłobieńska-rezerwat Wielki Las-Pyrówki-Czudec-Zaborów-Wyżne-Lubenia-Siedliska-Budziwój-Boguchwała-Rzeszów

Niedziela, 3 maja 2009 · Komentarze(5)
Kategoria opisowo
Mapka poglądowa
Dodałem orientacyjny zapis śladu z trasy - ma on w dużej mierze charakter przybliżony, ale może się komuś przyda np profil wysokościowy:)
Dzisiaj dzień minął szybko - ani się obejrzałem była już godzina 16 a przecież miałem jeszcze plany na dzisiaj. Mateusz jak się okazało wyruszył dziś nabijać kilometry na żółtym szlaku dookoła Rzeszowa, więc pasuje też gdzieś pojechać bo za bardzo odskoczy;)
Szybki przegląd rowerowych znajomych(aż czworo ich dzisiaj było w zasięgu) wykazał, że raczej nie mam co liczyć na towarzystwo:) Na szczęście udało się odciągnąć Mirka od na pewno odpowiedzialnych zajęć i po sprawdzeniu stanu technicznego rowerów(o moim się lepiej nie wypowiadać, bo jeszcze mi się rozleci na złość, a Mirek znalazł dwie urwane szprychy) wybraliśmy się moimi śladami z ostatnich dni czyli "Błękitną Petlą"(opis samego szlaku, wraz z mapką we wpisie sprzed paru dni)
Za początek szlaku przyjmijmy skrzyżowanie obwodnicy z ulicą Staroniwską(na liczniku jakieś 2km) i zaczynamy mozolną wspinaczkę w górę ku Kielanówce i Nosówce - to zdaje się tutaj szlak opuszcza drogę asfaltową i zaczyna wieść szutrówką.
Szutrówka jak to szutrówka - należy zachować minimum ostrożności, żeby nagle nie zgubić przedniego koła i nie rozsmarować się po kamyczkach(nie wspomniałem że ten szutr to takie mniejsze i większe kamyczki nawiezione na całej szerokości drogi?) ;)
Jadąc dalej powinniśmy trafić na mały objazd gdzie główna droga jest rozkopana, zalana i zasypana na zmianę - generalnie raczej nieprzejezdna choć korci by spróbować:) Objazd jest dróżką polną powyżej i na lewo od drogi - po kilkuset metrach nie przegapić skrętu w prawo i dalej znowu jedziemy drogą polno-szutrową tu już znacznie przyjemniejszą. Mijamy jakąś konstrukcję - nie wiem co to czy szyb jakiś czy pompa lub jeszcze coś innego:) Tu już bez większych atrakcji jedziemy trzymając się oznaczeń i w końcu powinniśmy wyjechać na asfaltówkę gdzie skręcamy w lewo(brakuje tam takiej informacji, ale można się tego domyślić bo w drugą stronę droga prowadzi donikąd)
Krótki zjazd do miejscowości Zgłobień gdzie skręcamy w prawo i jedziemy aż do wysokości tutejszego kościółka gdzie ponownie odbijamy w lewo by pokonać nawet stromy podjazd(a może taki się wydaje po do tej pory niewymagającej drodze) ku cmentarzowi.
Za cmentarzem w prawo prowadzi żółty szlak(zapewne ten dookoła Rzeszowa) a prosto nasz niebieski wąską, ale spokojną drogą asfaltową pośród domków:) Sielanka prawdziwa:)
Gdzieś tutaj w pewnym miejscu szlak zdaje się gubić pośród zabudowań czy pól. Tak więc dla potomnych - po dojechaniu do miejsca gdzie na drzewie przed nami oddalonym o kilka metrów od drogi jest niebieska plamka i dalej w prawo prowadzi polan droga na południe... nie jechać tą drogą!;) Wjeżdżamy zwyczajnie w drogę polną na wprost(po lewej od drzewa ze znaczkiem) i po chwili skręcamy w prawo by po ominięciu jakiegoś pola obić w lewo ku trasie naszego szlaku.
Powinniśmy teraz stać na wzniesieniu pośród pól. I niech nikomu nie przychodzi gnać na dół - zjeżdżamy spokojnie na dół by przekonać się że dalej trasa prowadzi morderczym przy większej prędkości "szutrem". Jest tam starym zwyczajem na drogach rowerowych wysypane sporo żwiru i kamieni osiągających rozmiary połówki cegły - zapewne miało to na celu wyrównanie tego odcinka bo jest tam np zabójcza hopka tuż przed wjazdem w kamienie;) Dzisiaj zjeżdżając tamtędy z kolegą nie wiedziałem czy trzymać mocno kierownicę i nie dać się zaskoczyć jakiejś koleinie lub kamieniowi czy próbować jednak hamować(z kolegą na kole jednak nie byłaby to najlepsza decyzja poza tym przeciąć tam opony też bym nie chciał;) ) - obyło się bez wypadków ale obaj najedliśmy się w tym jednym miejscu trochę strachu;)
Dojeżdżamy do Woli Zgłobieńskiej(na liczniku 16km) gdzie można kontynuować trasę niebieską skręcając w lewo na drogę do Niechobrza(morderczy podjazd - na szczęście nie za długi) albo można wybrać drogę na wprost. Na wprost wiedzie właśnie zielony szlak ku rezerwatowi Wielki Las - i my właśnie tę drogę obraliśmy.
Jedziemy kawałek asfaltem aż do zakrętu gdzie cały czas podążając za oznaczeniami jedziemy prosto - na długi szutrowy podjazd.
Od tej chwili właściwie cały czas jest pod górkę(nie ma sensu wspominać o krótkich okresach przejściowych gdzie było płasko bo tam zwyczajnie łapaliśmy oddech pomiędzy podjazdami;) )
O ile podjazd nie prezentuje się jakoś straszliwie to bez wątpienia należy zaliczyć go do gatunku tych na których zaczynasz żałować że tak mało czasu spędzasz na rowerze pracując nad kondycją...
Gdy już się udało pokonać całe przewyższenie na tym odcinku(twardym trza być nie miękkim! - najwyższy punkt na mapie 406m) pozostaje jeszcze kawałek drogą szutrową w lesie i wyjeżdżamy na rozstaju dróg w okolicach Pyrówek.
Jak się później okazało z tego miejsca droga prowadzi trochę w dół i tam zaczyna się czudecki szlak czy tam ścieżka w każdym razie prowadzić powinna ona poprzez Pstrągową do Czudca.
My jednak nie widząc w tym miejscu żadnych oznaczeń(oprócz tabliczki informującej o osiągnięciu końca zielonego szlaku) zawróciliśmy do lasu by przy miejscu biwakowym odbić w prawo w kierunku Czudca.
Ładny długi zjazd drogą szutrową gdzie nie poskąpiono nierówności, łach piachu czy drobnych kamieni oraz innych elementów niepozwalających podziwiać spokojnie krajobrazu przy prędkości przekraczającej 40km/h - po wyjechaniu z lasu zaczyna się asfaltowy zjazd do Czudca(w tym miejscu jest nawet lepszy od analogicznego na trasie z Niechobrza Górnego)
To tutaj właśnie osiągnąłem Vmax - bez problemu można przekroczyć te 70km/h ale bez okularów(powinienem powiedzieć kasku, ale jakoś zawsze to okularów brakuje) się bałem, a i tak musiałem zwalniać, bo tłukące po twarzy owady przypominały o tym że mogłaby mnie tu skasować byle pszczoła przy czołowym zderzeniu jakby w oko wycelowała;)
No i jesteśmy w Czudcu - właściwie to już prawie jego koniec - końcowy przystanek na ulicy jasielskiej. Stąd kawałek główną drogą i przez most do Zaborowa, ale my zaraz za mostem skręcamy w drogę równoległą do Wisłoka(pod mostem kolejowym)
i dalej trzymając się biegu rzeki jedziemy kolejno marnym asfaltem, szutrem, dróżką nad brzegiem rzeki, drogami wyłożonymi betonowymi płytami itp - powinniśmy wyjechać na wysokości mostu drewnianego(stąd można odbić na wzgórze gdzie znajdują się ruiny tutejszego zamku)
My jedziemy dalej prosto - przez Wyżne(właściwie cały czas prosto) aż do mostku w gdzie przecinamy główną trasę. Jedziemy dalej na wprost przez przejście i skręcamy zaraz w prawo jadąc obok charakterystycznego budynku:
...który przywodzi mi na myśl skojarzenia z jakimś sierocińcem.
Kawałek pod górkę i w pierwszą drogę asfaltową po lewej - dalej już cały czas się jej trzymając powinniśmy dotrzeć do mostu w Babicy na który nie wjeżdżamy tylko dalej jedziemy prosto na Lubenię. Potem odbijamy przy drogowskazie na Tyczyn do Siedlisk. Już właściwie jesteśmy w domu - wystarczy przejechać do końca Siedliska i Budziwój gdzie na skrzyżowaniu można odbić już na Rzeszów do którego z tamtego miejsca jest około 9km.
My jednak w Budziwoju postanowiliśmy przeprawić się przez Wisłok do Boguchwały(dojeżdżając widać po drugiej stronie Wisłoka kościół właśnie w Boguchwale - z dwoma wieżami)
Aby plan zrealizować w Budziwoju należy skręcić w ulicę Porąbki i jechać nią gdzieś do numeru bodajże 85 - w każdym razie przed wyraźnym zakrętem asfaltu w lewo po prawej jest droga szutrowa prowadząca "w pola";) Dróżką tą dojeżdżamy do wiszącej kładki nad Wisłokiem, której nie znalazłem chyba na żadnej mapie;)
Można od niej udać się prosto na Boguchwałę albo wybrać bardziej wymagającą ścieżkę brzegiem Wisłoka na prawo.
My rzecz jasna pojechaliśmy w prawo:)
Wiedzie tam droga wysypana kamieniami a'la szutrówka po czym droga obija na lewo w kierunku Boguchwały, a my kontynuujemy ścieżką nad brzegiem rzeki.
Jest ona dość wąska i kręta - miejscami jest to ścieżynka nad samym brzegiem rzeki innym razem trochę się od niego oddala, kawałek wiedzie brzegiem pola inny wzdłuż jakiegoś ogrodzenia, itp. W jednym miejscu czeka nas nawet przeprawa przez wąski strumyczek;)
Po dojechaniu do odgrodzonego terenu oczyszczalni należy trzymać się blisko ogrodzenia i ją ominąć:) Jedziemy kawałek ubitą drogą aż do zabudowań gdzie odnajdujemy ścieżkę prowadzącą po schodkach w górę i dalej równolegle do ogrodzenia. Powinniśmy pokonać kawałek wzdłuż działek i dalej aż do wąskiej dróżki obok ogrodzenia. I na tej dróżce należy uważać! Są tam ostre zjazdy pośród gałęzi i krzaków z jednej strony a np siatką ogrodzenia po drugiej;)
Aha, na jednym takim ostrym zjeździe dokładnie na środku stoi sobie taki mały pniaczek - murowana wywrotka jeśli go w porę nie zauważyć;) Docieramy znowu nad sam brzeg rzeki(tylko żeby się ktoś z rozpędu do samej rzeki nie wpakował) i jedziemy jeszcze kawałek dróżkami w kierunku Rzeszowa. Powinniśmy dotrzeć do niedawno wybudowanego odcinka ścieżki pieszo-rowerowej prowadzącej później między rezerwatem Lisia Góra a samym Wisłokiem - i to już ostatnich kilka kilometrów naszej trasy gdzie wykorzystałem jeszcze Mirka jako wiatrochron;) Duży z niego chłopak to się fajnie jechało w jego cieniu:)
Po wszystkim jeszcze szybki prysznic, pyszna i pożywna kolacyjka(warzywka z patelni z kurczakiem:D ) oraz raport z trasy na bikestats.pl ;)
Pozdrawiam wszystkich przeglądających:)

Rzeszów-Kielanówka-Nosówka-Zgłobień-Wola zgłobieńska-Niechobrz Górny-Mogielnica-Boguchwała-brzegiem Wisłoka-Rzeszów

Piątek, 1 maja 2009 · Komentarze(1)
Kategoria opisowo
Ulotka rowerowa gminy Boguchwała
Niebieskim szlakiem rowerowym "Błękitna pętla"(27,5km)

Zaczynamy w Rzeszowie kierując się ku ulicy Staroniwskiej, którą wspinamy się powolutku do góry - już na tym etapie można zacząć podziwiać ładne widoki dookoła.
Po dojechaniu do Kielanówki powinniśmy widzieć pierwsze oznaczenia niebieskiego szlaku "Błękitna pętla" i od teraz bacznie zwracamy uwagę na te niebieskie ciapki podczas drogi. Generalnie trasa jest nieźle oznakowana więc nie powinno być większych problemów, a gdyby się jakieś pojawiły to w miarę intuicyjnie łatwo odnaleźć prawidłową drogę - ja np przegapiłem jedno skrzyżowanie a innym razem omal nie wyjechałem gdzieś w pola zamiast trzymać się drogi;)
Za Kielanówką, ale przed Nosówką możemy skręcić w czarny szlak "Zabierzów"(1,6km) którego zadaniem jest podejrzewam połączenie z czerwonym szlakiem "W poszukiwaniu kurhanów" W Woli zgłobieńskiej z kolei mamy szansę odbicia na zielony szlak "Wielki las"(5,8km) prowadzący do rezerwatu.
Do miejsc ciekawych na pewno należy zaliczyć krótki podjazd z Woli zgłobieńskiej już na Niechobrz czy fragment szlaku który zdaje się prowadzić przez środek czyjegoś podwórka gdzieś w okolicy Niechobrza(widać już krzyż milenijny)

Innym razem postaram się napisać coś więcej albo jakieś zdjęcia zrobić bo na pewno tę trasę jeszcze powtórzę:)
Jak zapowiadałem tak też zrobiłem - w kolejnym wpisie jest dokładniejszy opis pierwszej części szlaku z mapką

Rzeszów-Racławówka-Niechobrz Górny-Czudec-Zaborów-Wyżne-Lubenia-Straszydle-Lubenia-Siedliska-Budziwój-Rzeszów

Środa, 29 kwietnia 2009 · Komentarze(0)
Kategoria opisowo
Album z marnymi zdjęciami z wycieczki
Moja trasa na mapce poglądowej
Ulotka rowerowa gminy Boguchwała
Mapka powiatu strzyżowskiego
Było super:) Włócząc się po najbliższych okolicach Rzeszowa i szukając miejsca dokąd by tu pojechać tak rekreacyjnie na jednym ze skrzyżowań mojej trasy wypatrzyłem jakąś rowerzystkę - miała rowerowy plecak to sobie pomyślałem że gdzieś jedzie i warto sprawdzić gdzie.
Po ledwie kilku minutach i jakimś delikatnym podjeździe okazało się że zmierza ona do Rzeszowa - co prawda inną drogą niż przyjechaliśmy, ale nie chciałem jeszcze wracać... i wtedy wypatrzyłem tabliczkę szlaku "W poszukiwaniu kurhanów" - tutaj ukłon dla gminy Boguchwała(zawsze mi się tam podobało, pozdro dla Basi i Moniki z tamtych okolic, które czasami towarzyszą mi na rowerku) za ładną ulotkę z zaznaczonymi trasami rowerowymi na jej obszarze - z racji rozmiaru podlinkowana na początku tekstu.
Załapałem się na odcinek między Racławówką, a Niechobrzem Górnym - jakieś 8km prawie w 100% szutrem przez pola:) Bardzo fajna okolica do pojeżdżenia - kusiło mnie by w kilku miejscach odbić ze szlaku i sprawdzić "gdzie prowadzi TA droga" albo "co jest za TAMTĄ górką" ale wiedziałem jak by się to w moim przypadku skończyło więc jechałem wyznaczoną trasą.
Aż do momentu gdzie droga się skończyła:


Na zdjęciach tego nie widać, ale z tego miejsca był piękny widok na lasy w oddali, a droga przede mną cięła ostro w dół i skręcała do jakiegoś gospodarstwa.
Podążając za instynktem(no dobra, czytałem na jakiejś tablicy że szlak prowadzi do platformy widokowej z 15-to metrowym krzyżem) udałem się w kierunku wzgórza z którego przezierał krzyż. Jak się za niedługo okazało tamtędy właśnie prowadził szlak.
Tak nawiasem mówiąc to wg mapy gdzieś w tym miejscu była Babia Góra (387 m)
A teraz wspomniana platforma widokowa z krzyżem milenijnym w Niechobrzu

Oraz widok z niej:



Dalej to już zjazd do Niechobrza Górnego - tutaj też wypatrzyłem alternatywną szutrówkę mniej więcej do Rzeszowa którą kiedyś przyjdzie sprawdzić.
W Niechobrzu czerwony szlak "W poszukiwaniu kurhanów"(14,2km) krzyżuje się z niebieskim "Błękitna pętla"(27,5km) - dokładny przebieg na ulotce "rowerowej" gminy Boguchwała podlinkowanej na początku.

Sorry za orientację zdjęcia, ale to nawet odpowiada mojemu "zakręceniu" w miejscu rozjazdu owych szlaków...

...chciałem pojechać w każdą stronę - i w kierunku północnym "błękitną pętlą" co wydawało się idealną drogą powrotu i na Boguchwałę również "błękitną pętlą" ale w drugą stronę za czym przemawiało m.in. wzniesienie Krzemionka(402m) na trasie chciałem również poszukać zaznaczonych na mapie "kurhanów".
Po kilku minutach wahania i studiowania mapki, rozważania wad i zalet różnych opcji oraz podjechania w każdy z owych kierunków przynajmniej kawałeczka...
postanowiłem jechać dalej prosto przed siebie co oznaczało dokończenie czerwonego szlaku:)
I tutaj kończy się towarzystwo naszej ulotki
, bo wkraczamy na tereny powiatu strzyżowskiego

Jak widać z map trasa wiedzie z Niechobrza Górnego przez Przedmieścia Czudeckie do Czudca.
Tam to jest dopiero pięknie - wszędzie las, strome wąskie i kręte drogi, dzika przyroda po prostu raj dla rowerzystów:)
Gdzieś na trasie krajobraz psuje taka oto konstrukcja

Poza tym zdjęć niestety niewiele, bo marna jakość nie pozwoli oddać prawdziwego uroku a ja i tak byłem zajęty - rozkoszowałem się lasem przez który na pewnym odcinku postanowiłem jechać, a potem szybkim zjazdem do Czudca gdzie chyba osiągnąłem Vmax.
Skoro jesteśmy w Czudcu - małe miasteczko, któremu się bliżej na razie nie przyglądałem - jakoś tak wyszło że się nie zgubiłem ani kluczyć nie musiałem tylko prosto przed siebie jechałem:) Ale dwa zdjęcia zrobić zdążyłem:

Kościółek któremu zdjęcie zrobiłem bo bardzo przypomina mi na nim kościół z mojej rodzinnej miejscowości

A to figurka przy skrzyżowaniu już na wylocie z Czudca gdzie zastanawiałem się jak ominąć cholerną główną trasę która prowadziła ku celowi mojej wyprawy - Zaborowi.
Nic ciekawego nie wymyśliłem, więc grzecznie ustawiłem się na poboczu i towarzyszyłem tirom, autobusom, busom, ciężarówkom, pędzącym autom i innym wariatom drogowym... przez kilkaset metrów do pokonania wspólnie mostu - już bez pobocza, ale za to z ruchem wahadłowym...
I tak oto dojechałem do Zaborowa - tutaj mieszka koleżanka, która obiecała mnie kiedyś oprowadzić po okolicy:) (prawda Beatko?)

Zaborów niewątpliwie ładny jest, ale samemu zwiedzać nie będę, a to jeszcze nie czas na odwiedziny był - wystraszyłbym pewnie dziewczę taki cały spocony, oklejony przez piach, błoto, z gałązkami wystającymi z włosów i owadami chrzęszczącymi między zębami;)
Także przyszła pora na powrót - na początek wzdłuż Wisłoka mijając zabytkowy jakoby most kolejowy nad Wisłokiem

Tu mała dygresja na temat Wisłoka - bardzo fajnie się on już prezentuje na tej wysokości jego biegu - całkiem niepodobny do tego na co dzień oglądanego w Rzeszowie:)
Wg wiki ma on jakieś 220km - pomysł na trasę:) Tak przy okazji piszą tam też że w Strzyżowie wpada do niego jedna z najbardziej zanieczyszczonych rzek w Polsce - Stobnica także jak pływać to powyżej Strzyżowa:)

Wracając do wycieczki.
Droga z czasem jakby z asfaltówki przeszła w szutrówkę i niepostrzeżenie jedziemy lasem wzdłuż Wisłoka. Wyjeżdżamy przy kolejnym moście
Tutaj jest też tabliczka informująca o pobliskich ruinach zamku - kiedyś tam też trzeba będzie zajrzeć, ale ja jadę dalej drogą która w tym miejscu już zaczyna odbijać od Wisłoka.
To już chyba Wyżne dalej by ominąć nieprzyjazną rowerzystom główną trasę na Rzeszów skierowałem się na Babicę gdzie wyjechałem w znanym mi skądinąd już miejscu(dobrze wiedzieć że te trasy się tak płynnie w tym miejscu łączą) i mogłem trochę okrężną drogą pojechać dalej w kierunku Lubeni
Dalej trasa powinna prowadzić przez Siedliska, ale coś mi się pomerdało i obudziłem się gdzieś w Straszydlu
Niby tamtędy też dojadę, ale terenami znacznie bardziej "pofałdowanymi" niżbym teraz chciał - były to już okolice godziny 20, a ja świateł na dzienną wyprawę nie zabrałem(w ogóle nic nie zabrałem prawie - bidon pusty już od jakiegoś czasu, ba, nawet nic tego dnia nie jadłem poza spartańskim śniadaniem)
Także postanowiłem zawrócić - tu trochę średnią poprawiłem, jazda na "wkur*ie" jest dużo szybsza od takiej rekreacyjnej:)
Zatrzymałem się w jakimś sklepiku gdzie zakupiłem sztandarowy napój izotoniczno-energetyczny pewnej marki kojarzonej z symbolem amerykańskiego imperializmu;) Podpytałem też tutaj panią o drogę na Budziwój co by się znowu nie zapuścić w innym kierunku:)
Tak oto odnalazłem drogę przez Siedliska - jadąc już prawie o zmroku wydają się niemiłosiernie długie tak samo z resztą jak następny na trasie Budziwój.
Tutaj było już właściwie ciemno i bałem się jechać drogą publiczną z jedynie trzema odblaskami w pedałach i kilkunastoma centymetrami odblaskowej folii na ramie;)
Chyba zrozumiałe też czemu już nie będzie więcej zdjęć - pomijając że telefonem raczej się po zmroku zrobić nie da to nie w głowie mi takie rzeczy były;)
Gdy dotarłem do ostatniej prostej z Budziwoju ku Rzeszowowi poczułem wyraźną ulgę i znowu trzymałem równe tempo:) Przed Rzeszowem już przy świetle księżyca postanowiłem zjechać na ścieżkę przy Wisłoku(odcinka terenowego nie polecam bez oświetlenia - omal mi się siodełko w jednym miejscu w d*pę nie wbiło!)
potem już był oświetlony trakt pieszy brzegiem Wisłoka(widziałem nietoperza:) ) i jestem w Rzeszowie "na tamie"(tak dokładnie to jaz chyba jest)
Trasa całkowita to jakieś 65km, starałem się jak najdokładniej oddać jej przebieg na mapce do której link jest na początku, ale ze zrozumiałych względów jest ona tylko poglądowa.

<em>W tekście błędów ortograficznych i merytorycznych starałem się uniknąć - na ile się udało zobaczymy. Wszelkie inne ze stylistycznymi i interpunkcyjnymi na czele to skutki odejścia od słowa pisanego w ciągu kilku ostatnich lat spędzonych w okolicach uczelni technicznej:) Natomiast jakość i orientacja zdjęć to wynik pośpiechu i lenistwa za które przepraszam ewentualnych urażonych takim podejściem. Inne usterki techniczne proszę zgłaszać, gdy kończę to pisać jest godzina 4 rano także coś mogło wyjść nie tak jak powinno.
Radosnego Beltan! :)</em>